Dawno nie było postu na blogu. To fakt, jednak nie oznacza to, że blog przestał istnieć. Nie chcę go tworzyć z przymusu, bo to nie chodzi o to. Jednak te wszystkie zawirowania w internecie sprawiły, że musiałam odpocząć. I to nawet nie chodzi o to, że nie dostałam się na Meet Beauty - na Meet Beauty świat się nie kończy ;D i nawet nie chodzi o to, że mam shadowbana na instagramie. Po prostu przerwa i świeże spojrzenie na bloga było mi potrzebne od dłuższego czasu.
Dość narzekania, czas na właściwy post.
Dzisiaj chciałabym się rozliczyć z mojej niedawnej wishlisty. Dla tych, który nie czytali tego posta, przypomnę, że stworzyłam wishlistę aby ograniczyć kupowanie kosmetyków, tylko dlatego że jest na nich napisane, że są w promocji. W planach miałam niewiele kosmetyków, jednak czy udało mi się nie skusić na coś jeszcze?
W planach miałam 4 rzeczy: 2 paletki Makeup Revolution, paletkę do konturowania z Sephory oraz lakier do paznokci z Indigo.
Z ręką na sercu mogę wam przyznać, że całej wishlisty nie zrealizowałam. Nie kupiłam lakieru Indigo tylko dlatego, że cena przesyłki mnie zabiła (15 zł za zamówienie jednego lakieru kompletnie mi się nie opłacało, a stacjonarnie niestety nigdzie w okolicy nie mam możliwości kupienia tego produktu).
|
Niestety paletkę Elixir zahaczyłam paznokciami, co jest widoczne na powyższym zdjęciu |
Jeśli chodzi o paletki to pierwszą na jaką się zdecydowałam była paletka I herat Makeup Chocolate Elixir. Zachwyciła mnie matowymi cieniami. Nie jestem wirtuozem jeśli chodzi o malowanie powiek, ze względu na moją mocno opadającą powiekę, ale tymi cieniami delikatnie podkreślam oko codziennie. Zdecydowanie to był trafiony zakup. Genialna kolorystyka - idealna do stworzenia makijażu na dzień i podrasowania go na wieczór. Jeśli chodzi o trwałość, to nie mam tutaj zastrzeżeń.
Z kolei paletkę I heart Makeup Chocolate Rose Gold kupiłam niedawno - na promocji w drogerii cocolita.pl. Co mogę o niej powiedzieć? Boże, jaka ta paletka jest genialna! A cienie foliowe przechodzą najśmielsze oczekiwania. Cudo!
Paletkę do konkurowania z Sephory udało mi się dorwać na grupie na Facebooku za trochę niższą kwotę niż w perfumerii. Szczerze mówiąc, nie sięgam po nią jakoś bardzo często. Jest dobra, ale nie zachwyca. Być może dlatego, że w mojej kosmetyczce pojawiły się dwa inne bronzery...
Tak, oprócz paletki dałam się skusić na bronzer z Kobo, z promocji za 9,90 - usprawiedliwia mnie to? Nie wiem. Odcień który wybrałam, mam wrażenie, że pasuje do słowiańskiej urody. Bardzo chłodny, idealny do lekkiego konturowania.
|
Od góry:Kobo, Nyx, Sephora |
Skusiłam się również na słynny róż NYX Taupe, który w Youtubowym świecie używany jest do konturowania. Szczerze mówiąc? Bez szału. Na mojej twarzy bardzo wyraźnie przebijają różowe tony z tego bronzera. Nie wygląda jakoś tragicznie, ale nie zachwyca.
Zaopatrzyłam się również - promocji w Hebe 1+1- w tusze od Eveline. Nie wiem dlaczego nigdy wcześniej ich nie miałam! Jest to naprawdę rewelacyjny tusz. Świetnie wydłuża i podkreśla rzęsy, nie osypuje się. Z całą pewnością poświęcę im oddzielny wpis.
Na cocolicie, gdzie w promocji -30% była marka Makeup Revolurion zaopatrzyłam się w dwie pomadki w odcieniu nude. Bałam się ich, gdyż cały czas powtarzałam, że mi nude nie pasuje. Bardzo dobrze czuję się w mocnych, ciemnych odcieniach na ustach, jednak kolor Stiletto sprawił, że codziennie sięgam po tę pomadkę. Odcień Exclusive jest delikatnie cieplejszym kolorem, jednak też świetnie wygląda.
|
Od góry: Exclusive, Status single, Stiletto |
Będąc w temacie pomadek, na jednej z grup facebookowych, udało mi się kupić pomadkę z limitowanej edycji Nabli Love Kit. Z całego zestawu spodobał mi się tylko jeden odcień: Status Single. Przepiękny jagodowy kolor, jednak kompletnie nie pomyślałam o tym, że będzie gryzł się z moimi oprawkami okularów, które są w tym samym kolorze. Soczewki zamówione, więc będę częściej nosić tę pomadkę!
Skusiłam się również na dwa pudry: ryżowy z Ecoery oraz puder z Makeup Revolution Ghost Finish. Do tej pory przetestowałam tylko ten pierwszy - świetnie utrzymuje mat, ale pyli przeokropnie! I mam wrażenie, że nie do końca współpracuje z podkładem Loreal True Match 1N, który również kupiłam nieplanowanie.
Nie macie wrażenia, że post przesycony jest marką Makeup Revolution? Nie? To świetnie, bo na tambeauty zamówiłam - jednak przesyłka jeszcze do mnie nie dotarła - obecnie wyprzedany wszędzie korektor Conceal&Define Concealer oraz niedostępny jeszcze w Polsce podkład w sticku Fast Base Stick Foundation .
|
Swatch foliowych cieni z Rose Gold |
A gdyby było mało, na dokładkę zamówiłam ChillBoxa, bo to chyba jedyne pudełko, które nigdy nie zawiodło mnie swoją zawartością. Jego wysyłka będzie około 10 marca, ale wspominam o nim, bo jakby nie patrzeć był to zakup ponad to co chciałam.
Jeśli chodzi o pielęgnację to do koszyka, całkiem przypadkowo i niespodziewnie, wpadły mi dwie glinki z Nacomi (czerwona i zielona) oraz czarne mydło.
Więcej grzechów nie pamiętam.
Nie żałuję.
*Post pisany trochę z przymrużeniem oka ; )*
Też jestem zakochana w Rose Gold:) Od razu widać, że jakość czekoladek się poprawiła:)
OdpowiedzUsuńNie mam porównania, ale te mnie bardzo zachęciły po posiadanja kolejnej i kolejnej paletki :)
UsuńPomadka wydaje się całkiem ciekawa.
OdpowiedzUsuńKtóra najbardziej ? :)
Usuńbronzer z Kobo muszę kupić :D od jakiegoś czasu szukam jakiegoś jasnego i chłodnego bronzera i nie za miliony :D
OdpowiedzUsuńWarty wypróbowania, jednak pyli niemiłosiernie :)
UsuńWidzę dwójkę moich ulubieńców :D
OdpowiedzUsuńA którzy to? :)
Usuń